Twierdzi, że najlepiej definiuje ją słowo WYZWANIE. Lubi chodzić po nieprzetartych szlakach, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. O pasji do wędrówek, skitouringu i Francji rozmawiamy z dr hab. inż. Izabelą Hager, prof. PK z Katedry Inżynierii Materiałów Budowlanych na Wydziale Inżynierii Lądowej.

 

 

Samotna wędrówka pozwala poznać własne granice, ale również prawdziwy, pierwotny strach.

Izabela Hager 1

 

 

 

 

 

 

 

 

Podejmujesz w swoim życiu różne wyzwania. Masz też wiele pasji. Zacznijmy od tej górskiej. Skąd wzięło się zamiłowanie do górskich wędrówek?

 

Co prawda pochodzę z Nowego Targu, ale pasja do wędrówek górskich pojawiła kilkanaście lat temu jako sposób na aktywne spędzania czasu z rodziną i przyjaciółmi. Dopiero w 2020 r. moje hobby nabrało konkretnych kształtów. Wszystko przez pandemię i lockdown, które uwypukliły – zapewne u większości z nas – potrzebę wyjścia z domu i przewietrzenia głowy. Właśnie w tamtym czasie mój kolega z pracy zakończył wędrówkę Głównym Szlakiem Beskidzkim (GSB). Jest to liczący 500 km czerwony szlak długodystansowy, biegnący od Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach. Uznałam, że to wspaniałe wyzwanie. Ponieważ w moim przypadku od pomysłu do realizacji nie upływa zbyt wiele czasu, już po miesiącu zaczynałam w Ustroniu swoją przygodę z GSB.

 

 

Co Ci dała ta wyprawa?

 

Z perspektywy czasu oceniam ją, jako potrzebę, a może nawet konieczność sprawdzenia swoich sił. Start poprzedziła faza przygotowań, np. zminimalizowanie ilości sprzętu i masy plecaka. Po tym swoistym eksperymencie już wiem, jak mało rzeczy człowiek potrzebuje na szlaku. Gdy zmuszony jesteś do niesienia bagażu przez 12 godzin dziennie, wtedy chętnie rezygnujesz z przedmiotów, które na co dzień wydają się niezbędne. Polecam wszystkim takie doświadczenie!

Ważnym elementem wędrówki jest planowanie trasy i narzucenie sobie odpowiedniej liczby kilometrów do przejścia każdego dnia. Oczywiście trzeba też zaplanować nocleg, którego zdobycie przy ograniczeniach spowodowanych lockdownem nie było łatwe. Zdecydowałam się na samotne przejście szlaku, ale nie jest to opcja dla wszystkich, bo trzeba polubić swoje własne towarzystwo (śmiech – przyp. red.).

 

 

Czego szukasz w kontakcie z naturą, ale też w tym – jedynym w swoim rodzaju – zmęczeniu górską wędrówką?

 

Uważam, że kontakt z naturą jest nam niezbędny do życia. Przecież sami jesteśmy jej częścią. Ponadto odkryłam, że aktywność fizyczna i spowodowane nią zmęczenie, zwłaszcza duże, są dla mnie doskonałą formą odpoczynku od codziennych zmagań. Właśnie po uczucie zmęczenia i uspokajającą ciszę wracam na szlak. Po to poczucie absolutnego odcięcia od wszystkiego, trening wytrwałości i walkę ze swoimi słabościami. Samotna wędrówka pozwala poznać własne granice, ale również prawdziwy, pierwotny strach. Taki lęk pojawia się np. podczas załamania pogody czy po napotkaniu świeżego tropu niedźwiedzia. Takie emocje i uczucie prawdziwego odosobnienia udało mi się poznać, gdy wędrowałam najdzikszym szlakiem w Polsce (Szlak niebieski Rzeszów-Grybów – przyp. red.), wiodącym wzdłuż granicy z Ukrainą i Słowacją. Liczy się na nim dobre planowanie i logistyka. Po drodze nie ma schronisk, więc by dotrzeć do miejsca zaplanowanego noclegu często trzeba zejść do wsi nawet 10 km. Zejścia i szlaki dochodzące są słabo przetarte. Ta wędrówka to była fantastyczna przygoda.

 

 

Postanowiłaś rozszerzyć pasję do górskich wędrówek o elementy narciarskie. Czy skitouring to w Twoim przypadku również pokłosie lockdownu?

 

Tak. Lubię jeździć na nartach, a jak wszyscy dobrze pamiętamy, podczas lockdownu zamknięto wyciągi narciarskie. Szukałam więc alternatywy. Skitouring, czyli aktywność łącząca wędrówki górskie z narciarstwem, a dokładnie chodzeniem na nartach skitourowych, był naturalnym wyborem. Można powiedzieć, że spotkanie z tą formą wysiłku stało się kolejnym przełomowym doświadczeniem w moim życiu i nowym sposobem na oczyszczający kontakt z przyrodą w okresie zimowym.

 

 

Izabela Hager ski touringTwoje ulubione trasy?

 

Są łatwo dostępne z Krakowa i stanowią wariacje podejść na Turbacz z Koniny, Koninek i Rzek. Warte polecenia ze względu na cudowne widoki jest wejście szlakiem żółtym od Lubomierza-Rzek na Gorc Troszacki i Kudłoń.

 

 

Czy górskie doświadczenia przydają się w pracy naukowca?

 

Na co dzień w pracy spotykam się z różnymi wyzwaniami, wyznaczam sobie cele, czasem bardzo śmiałe i próbuję do nich dążyć. Jednak kierując Katedrą Inżynierii Materiałów Budowlanych czy zespołami projektowymi moim zadaniem jest wskazywanie celów innym i motywowanie do ich osiągnięcia. Tu mówimy już o „sporcie drużynowym”. W szkole podstawowej zaczęłam grać w siatkówkę. Dzięki tej dyscyplinie poznałam jak ważny jest team spirit i wspieranie się w działaniu, ale też w chwilach porażki. Jestem częścią zespołu, w który każdy wnosi swoje kompetencje, umiejętności i zapał.  Zaangażowanie sił we wspólne przedsięwzięcia, osiąganie małych i dużych sukcesów, ale również wspieranie się w działaniach i wysiłkach niezwykle satysfakcjonują. I tworzą klimat. To właśnie dlatego na Politechnice Krakowskiej czuję się jak w domu.

 

 

Czy swoimi pasjami zarażasz studentów, np. z koła naukowego Footprint, którego jesteś opiekunem? 

 

To już pytanie do zespołu PKanoe z KN Inżynierii Materiałów Budowlanych Footprint (śmiech – przyp. red.). A skoro jesteśmy przy tej wspaniałej studenckiej grupie i jej projekcie łodzi z betonu tekstylnego, to nie będę ukrywać, że zadanie, które stanęło przed nami w 2019 r., bez wątpienia można zaliczyć do wyzwań, które stały się wspaniałą przygodą. W działania zespołu zaangażowana jest grupa ponad 25 studentów reprezentujących 4 wydziały PK. Jesteśmy właśnie w fazie przygotowań do startu w zawodach łodzi betonowych w Delft. Motywacja jest ogromna, ale i oczekiwania co do wyników poszybowały w górę. Opracowana technologia jest niezwykle obiecująca. Postawiliśmy na ultrawytrzymałe tworzywa mineralne. Faza doświadczalna, w której jesteśmy, dała nam masę pozytywnej energii, a prototyp kajaka PKanoe 2.0 pozwala nam optymistycznie spoglądać w przyszłość. Myślę, że wszystkim udzieliła się moja pasja szkutnicza i żeglarska, którą wyniosłam z domu. Mój ojciec pasjonuje się budową łodzi żaglowych.

 

 

Wnioskuję, że nie jesteś w stanie długo „usiedzieć” w jednym miejscu. Podobnie było w czasie realizowania Twojego doktoratu. Prace badawcze w jego ramach prowadziłaś we Francji. Jak to jest zdobywać wykształcenie w innym kraju? Czego taka sytuacja uczy?

 

Myślę, że tym pytaniem odkryliśmy schemat mojego działania i słowo, które mnie definiuje – WYZWANIE. Wyjazd na półtoraroczne studia, a w konsekwencji trzyletnie stypendium dotyczące realizacji doktoratu w École Nationale des Ponts et Chaussées w Paryżu było jak chodzenie po nieprzetartych szlakach. Z perspektywy czasu widzę jak bardzo wpłynęło to na moją karierę zawodową, umiejętność dostosowania się do różnych warunków pracy i współpracy, również z partnerami zagranicznymi. Dzięki studiom we Francji moja sieć kontaktów z uniwersytetami i jednostkami badawczymi na całym świecie jest niezwykle rozbudowana.

 

 

Opowiesz o tym więcej?

 

Często zapraszana jestem w roli recenzenta do komisji doktorskich i habilitacyjnych, głównie we Francji. Aktualnie Katedra Inżynierii Materiałów Budowlanych WIL PK realizuje trzy projekty międzynarodowe. Niedawno zakończony został projekt EMMAT, którym kierowałam. Przedsięwzięcie połączyło 5 wydziałów Politechniki Krakowskiej z 23 jednostkami z różnych krajów na 5 kontynentach. Cieszy mnie również fakt, że nasza konferencja MATBUD rozwija się i przyciąga nowych uczestników z zagranicy. Z niecierpliwością czekam na zaplanowaną na kwiecień br. jubileuszową, X edycję tego spotkania. Dzięki finasowaniu z projektu „REG – Region uczący się”, udało się nam zorganizować we wrześniu 2022 r. wyprawę 12 studentów Wydziału Inżynierii Lądowej do Francji. Miałam okazję pokazać im architekturę i nowoczesne rozwiązania budowlane dzielnicy La Défense. Byliśmy również z wizytą w zaprzyjaźnionej jednostce Uniwersytetu w Nantes, z którą intensywnie współpracujemy. Studenci uczestniczący w wyprawie zrealizowali wspólny projekt dotyczący renowacji i zagospodarowania przestrzeni Les Halles de Penhoët (Saint-Nazaire). Aktualnie przygotowujemy kolejną wyprawę w podobnej formule.

 

 

 

Rozmawiał: Bartłomiej Krystyński (bk)

Fot. Izabela Hager