Gdy w czasach liceum odwiedziła Kraków i zobaczyła tramwaj nauki jazdy, postanowiła, że za kilka lat zostanie motorniczą. Swoje marzenie spełniła. Pracę dla krakowskiego MPK łączy ze stacjonarnymi studiami na Wydziale Mechanicznym PK. Prywatnie posiadaczka kultowego Polskiego Fiata 126p, czyli „Malucha”. Opiekuje się dwoma sympatycznymi królikami – Maurycym i Babą. Poznajcie Dorotę Zawadzką, studentkę kierunku środki transportu i logistyka.

 

 cztery zdjęcia Doroty Zawadzkiej: za sterami tramwaju, pomiędzy dwoma fiatami 126p, z dwoma królikami na rękach i wychylająca się z tramwaju

 

 

 Pamiętam, że jako dziecko lubiłam przyglądać się przejeżdżającym pociągom. Pochodzę z niewielkiej miejscowości, więc tramwajów na co dzień nie widywałam, aczkolwiek to właśnie te pojazdy mnie zauroczyły. Mają coś w sobie. Traktuję je jako takie mniejsze, „oswojone” pociągi poruszające się po mieście.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Twoje działania dobrze opisuje słowo „konsekwencja”. Studiujesz na kierunku środki transportu i logistyka, specjalność inżynieria pojazdów szynowych, a równocześnie pracujesz dla Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie jako motornicza. Kiedy zainteresowałaś się pojazdami szynowymi?

 

Właściwie interesuję się nimi od zawsze. Pamiętam, że jako dziecko lubiłam przyglądać się przejeżdżającym pociągom. Pochodzę z niewielkiej miejscowości, więc tramwajów na co dzień nie widywałam, aczkolwiek to właśnie te pojazdy mnie zauroczyły. Mają coś w sobie. Traktuję je jako takie mniejsze, „oswojone” pociągi poruszające się po mieście. Gdy w czasach liceum brałam udział w pewnym konkursie, co wymagało odwiedzenia Krakowa, natrafiłam na ulicy na tramwaj nauki jazdy. Za pulpitem sterowniczym siedziała przyszła motornicza. Właśnie wtedy postanowiłam, że ja też tak chcę. Zaraz po ukończeniu 21 roku życia, czyli granicy wieku, która wymagana jest prawnie do uzyskania pozwolenia na kierowanie tramwajem, wysłałam swoje CV do MPK i tak zaczęła się moja przygoda jako motorniczej. Oczywiście przygoda ze studiami zaczęła się trochę szybciej i nie da się ukryć, że wybór kierunku nie był przypadkiem.

 

 

Jak udaje Ci się godzić studia z pracą motorniczej?

 

Dodajmy, że studia stacjonarne. Jestem obecnie na ostatnim semestrze studiów I stopnia. Wracając do pytania. MPK zatrudnia mnie w oparciu o własną działalność gospodarczą, co w połączeniu z wyrozumiałością mojego pracodawcy, pozwala na elastyczny grafik. Oczywiście, czasem to nie wystarczy, by dotrzeć na czas na uczelnię. Na drodze różnie bywa. Kiedyś nie zdążyłam na zajęcia, które rozpoczynałam zaraz po zakończeniu zmiany, ponieważ kierowca-dostarczyciel jedzenia spowodował kolizję – po prostu wjechał w mój tramwaj. Studenci i wykładowcy przyzwyczaili się, że przychodzę regularnie na PK w stroju służbowym. Nikogo to nie dziwi.

 

 

Czy prowadzenie tramwaju da się porównać do kierowania autem?

 

To pierwsze na pewno jest trudniejsze, dlatego, że tramwaj nie ma kierownicy. Kiedy na jego drodze pojawi się jakaś przeszkoda, opcje są tylko dwie – wyhamuje albo… bum. Nie ma możliwości ominięcia przeszkody. Ponadto, o czym często zapominają piesi i kierowcy, droga hamowania tramwaju jest znacznie dłuższa niż samochodu, nie można zatrzymać pojazdu w miejscu. Dodatkowo, aby właściwie ocenić, czy tramwaj zmieści się obok źle zaparkowanego samochodu, motorniczy musi z niego wysiąść i sprawdzić to z bliska.

 

 

Jak opisałabyś swój dzień pracy? Czy każda zmiana to przygoda?

 

Zdecydowanie. Każdy kurs jest inny, zmienia się natężenie ruchu, pasażerowie, pogoda. Bywają awarie, zatrzymania, objazdy. Nie można się nudzić. My mówimy na swoją pracę „służba”. Wpływ na mój dzień ma pora rozpoczęcia zmiany. Jeśli startuję o poranku, a więc na zmianie A, wtedy swoje pierwsze kroki kieruję do dyspozytora w zajezdni. U niego odbieram niezbędne dokumenty pojazdu, rozkład jazdy i poddaję się kontroli trzeźwości. Następnie wsiadam do tramwaju, sprawdzam, czy wszystko w nim działa i przygotowuję go do wyjazdu na linę, wypełniam dokumenty. Moja praca kończy się na tzw. mieście, gdzie zmiennik odbiera wagon. W przypadku zmiany popołudniowej (zmiana B), odbieram tramwaj na jego trasie od motorniczego z wcześniejszej zmiany. Po zakończonej pracy, „odwożę” tramwaj do zajezdni.

 

 

Wspominałaś, że w dzieciństwie pasjonowały Cię pociągi. Czy nie myślałaś kiedyś o poprowadzeniu lokomotywy?

 

Tu mnie masz. Pewnie, że myślałam. W ramach naszej specjalności na studiach, a więc inżynierii pojazdów szynowych, prowadziłam elektryczny zespół trakcyjny na specjalnym torze testowym. Ale tramwaje mogą być spokojne. Nie zamienię ich na pociągi. Po pierwsze, pracę maszynisty na pewno trudniej połączyć ze studiami (śmiech – przyp. red.). Po drugie, lubię ruch uliczny. Aczkolwiek sama pasja do lokomotyw i zespołów trakcyjnych na pewno we mnie siedzi. Fascynują mnie szczególnie starsze pojazdy i to nie tylko szynowe. W ogóle przedmioty, które mają duszę.

 

 

Podasz przykład?

 

Taki bardzo osobisty. Jestem szczęśliwą posiadaczką granatowego „Malucha” – Fiata 126p.

 

 

Wow! Trafiłaś w moją czułą strunę. Coraz mniej ich na drogach i na widok każdego mocniej bije mi serce.

 

Mam tak samo. Małe Fiaty są po prostu słodkie (śmiech – przyp. red.). Gdy tylko nadarzyła się okazja, bez wahania nabyłam własny egzemplarz – jestem jego drugą właścicielką. Mój „Maluch” wzbudza bardzo duże zainteresowanie przechodniów i innych uczestników ruchu, co nie dziwi. Ale w zatłoczonym mieście ma też walor praktyczny, ponieważ wszędzie można nim zaparkować.

 

 

Wiemy już, że bycie motorniczą to Twoja pasja. A czym dla Ciebie są studia?

 

Czymś bardzo ważnym. Dają możliwość rozwoju, zdobycia wiedzy o pojazdach szynowych, które mnie interesują, poznania ciekawych ludzi, wzięcia udziału w różnych konferencjach. Mój kierunek i specjalność pozwalają, dzięki wyjazdom i zajęciom praktycznym, poznać różne aspekty związane z funkcjonowaniem przedsiębiorstw i zakładów produkcyjnych. Poza tym jestem instruktorką symulatora tramwaju NGT6, którym dysponuje Politechnika Krakowska. To pierwszy pełnowymiarowy, realistyczny symulator opracowany w Polsce. Urządzenie jest wykorzystywane podczas zajęć ze studentami, ale też do szkoleń kandydatów na motorniczych. Do tego na PK odbywają się regularnie akcje z udziałem symulatora, m.in. popularyzujące bezpieczeństwo na drodze. Wierzę, że mój udział w nich wpływa na zwiększenie świadomości przyszłych i obecnych uczestników ruchu drogowego na temat tego, w jaki sposób bezpiecznie poruszać się w mieście. I jeszcze jedna, ważna dla mnie aktywność. Jestem członkinią Koła Naukowego TRANSPORT.

 

 

Co zamierzasz robić po studiach? Czy zrezygnujesz z kierowania tramwajem?

 

Jeszcze nie zdecydowałam, czym się zajmę, ale na pewno nie zamierzam rezygnować z tramwaju. Jest to bardzo ważna część mojego życia.

 

 

Na koniec zapytam o Twoich nietypowych domowników, Maurycego i Babę…

 

Ha! Moje cudowne króliczki. Zwierzaki to kolejna sfera, o której długo mogłabym opowiadać. Od dziecka jeżdżę konno, no i mieszkają ze mną królisie. Koniecznie dodajcie do tekstu ich zdjęcie. Ten duży to Maurycy, a mniejsza, czarna – Baba. Jestem moderatorką grupy „Adoptuj królika z OLX” na Facebooku, gdzie zajmujemy się szukaniem domów dla potrzebujących królików.

 

 

 

Rozmawiał: Bartłomiej Krystyński (bk)

Fot. Dorota Zawadzka i Jan Zych